Tomb Raider IV-V-VI Remastered. Lara Croft powraca

Redakcja
Autor Redakcja

Tak jak każdy, swoje słabsze momenty miała nawet kultowa Lara Croft. Czy Tomb Raider IV-V-VI Remastered słusznie przywraca zapomniane przygody z tak zwanej trylogii ciemności? Zapraszamy do naszej recenzji!

Crystal Dynamics i Aspyr kontynuują swoją misję przywrócenia do świata żywych starszych odsłon marki Tomb Raider, których to nie da się już normalnie ogrywać na żadnej współczesnej platformie – nawet na PC bywają z nimi sporo problemy. W przeciwieństwie do remasterów Sony, takie kolekcje jak Tomb Raider I-III Remastered i recenzowane dziś Tomb Raider IV-V-VI Remastered są nam naprawdę potrzebne. Chociażby po to, aby zachować te kultowe produkcje dla potomności. 

Niestety odświeżanie tak leciwych klasyków to spore wyzwanie, trzeb bowiem zadowolić bardzo, ale to bardzo marudnych fanów oryginału, którzy każde odstępstwo od normy traktują jako bezczeszczenie ich dziedzictwa kulturowego, a z drugiej strony trzeba na tyle zmodernizować tytuł, aby dało się dziś w niego grać bez wydzierania sobie oczu oraz rzucania padem po całym pokoju. Czy Aspyr znów dał radę i dostarczył nam solidną trylogię remasterów?

Nie ma co ukrywać, że w historii marki Tomb Raider był pewien mroczny okres, w którym to seria zaczęła zjadać własny ogon, a tworzone na kolanie i naprędce kolejne odsłony poważnie traciły na jakości. Nie ma w tym oczywiście winy samego Core Design, bo firma starała się jak mogła, ale narzucone im chore tempo po prostu wypaliło zespół. Dziś możemy jednak dać drugą szansę najgorszym, teoretycznie, trzem odsłon cyklu Tomb Raider, w których to Lara Croft musiała zmierzyć się nie tylko z dziwacznymi pradawnymi stworami, ale też i uciekającym jej światem.

W ramach mikro lekcji historii warto wspomnieć, że po świetnej pierwszej trylogii, też nie zapowiadało się tak źle. Czwarty Tomb Raider, znany jako Tomb Raider: The Last Revelation zgarnął średnią ocen o 1% lepszą niż Tomb Raider III, a od magazynu PlayStation dostał nawet pełne 10/10. Naprawdę źle zaczęło robić się od Tomb Raider: Chronicles, które było o 1/3 krótsze od poprzedników i było już widać tę budżetową strukturę, gdzie grę zrobiono chyba tylko po to, aby jeszcze kolanem domknąć sagę na PSX, co poskutkowało średnią 63%. A już niesławne The Angel od Darkness z PlayStation 2 to był jak na tamte czasy kawał dziadostwa na średnią ocen 52%. 

Share This Article
Leave a Comment

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *